Czyli subiektywna recenzja filmu Ona.
Co na stronie Subiektywnej Dychy robi recenzja?
Postanowiłem, a może raczej zostałem zmuszony do jej napisania. „Dycha” też
znajdzie tu swoje miejsce będzie to bowiem ocena w znanej skali 1-10. „Przywilejem” recenzowania jakiego filmu
zostałem nagrodzony?
Dokładną recenzję znajdziecie choćby na Filmwebie więc co Was tu będę zanudzać.
Napiszę jak to moim oglądaniem tego filmidła.
Facet zakochany w komputerze, a dokładniej w systemie operacyjnym. Też mi
nowość pomyślałem. Sam zaliczam się powoli może nie do typowych nerdów, ale na
pewno do osób które spędzają przed monitorem sporo czasu w swoim życiu. Czas
spędzony przy World of Warcraft też leci już w steki jeśli nie tysiące godzin.
Wizja więc filmu, którego główny bohater nie rozstaje się z komputerem wydała
mi się ciekawa. Film o mnie pomyślałem… po trochę ponad 2 godzinach wiedziałem,
że jednak nie. Na szczęście.
Po seansie doszedłem do kilku wniosków. OS miał wspaniały głos, idealny do
mojego navi w aucie i to chyba wszystko co pozytywnego mogę o nim (niej)
powiedzieć. OS jak to OS spersonalizowany pod użytkownika, ergo wiadomo że
musiał przypaść mu do gustu. Że była to wersja kobieca to go w końcu zdradziła
z ponad 600 osobami i zostawiła. Wiadomo, one wszystkie to ku… są. Jak to ktoś
już kiedyś powiedział.
Tutaj dochodzimy do smutnej prawdy o tym nieciekawym drinku. Elementy SM-
pisanie listów głosem- to już jest, sztuczna inteligencja- jej algorytmy są już
dość zaawansowane. Czyli nic nowego jak dla mnie. Sama miłość człowieka z
komputerem. Obecnie jest wiele przypadków w których ludzie zawierają związki z
Lalką Barbie, komputerem, poduszką i innymi dziwnymi rzeczami, smutne ale
prawdziwe. Więc może dramat? Przecież w końcu bohater zostaje sam. Tak, ale czy
nie na swoje własne życzenie? Czy nie na swoje własne życzenie żyje cały czas
przeszłością i staje się istotą aspołeczną? Moim zdaniem sam chce tak egzystować.
Dlaczego mam więc współczuć osobie która sama chce być w takim stanie
emocjonalnym jest poniekąd dziwna. To tak jakby współczuć masochiście bólu
który pawia mu radość.
Więc może samo przesłanie filmu, to że człowiek naprawdę potrzebuje tej „drugiej”
strony obojętnie jaka by nie była. Ok, jeśli do tego podchodzimy to zgoda, tyle
tylko że na kanwie wielu innych filmów ten jak dla mnie się nie wyróżnia. Nawet
poczciwa Lassie w swojej drodze do domu miała bardziej
wzruszające momenty.
Czy więc ten film nie przypadł mi do gustu?
Tego nie mogę powiedzieć, nie mogę też jednak powiedzieć iż jest to film
wybitny. Ot taki średniak do obejrzenia dla faceta na wieczór z dziewczyną
(jeśli nie mają nic ciekawszego do roboty). Dla niej powód do paru wzruszeń jeśli
jest bardzo wrażliwa. Dla niego na tyle prosty fabularnie że nie straci wątku
jeśli przyśnie sobie na godzinkę w trakcie.
Generalnie jeśli miałbym wystawić ocenę to będzie ona taka 5+
P.S
czemu ten + ?
Za „zdechłego kota” jak dla mnie najlepszy dialog w filmie.
Za „zdechłego kota” jak dla mnie najlepszy dialog w filmie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz